Astrologia statystycznie nieistotna

Homo signorum

Szukając czegoś zupełnie innego, natknąłem się na artykuł naukowców z Indii pod frapującym tytułem „Statystyczny test astrologii”. Artykuł, a właściwie komentarz opublikowano w „Current Science”. Jest ciekawy nie tylko ze względu na przeprowadzone badania, ale i ze względu na odnośniki do wcześniej przeprowadzonych badań.

Badania Narlikara et al. zaplanowano tak, aby wyniki były możliwie jednoznacznie. Porównywano dwie grupy uczniów — stu uczniów z niedorozwojem umysłowym ze szkół specjalnych, i stu uczniów o ponadprzeciętnych wynikach w nauce. Horoskopy oparto o daty urodzenia przez jednego z autorów, który niegdyś był astrologiem, za pomocą jakiegoś standardowego (?) oprogramowania. Z dwustu horoskopów losowano czterdzieści, i dawano je do oceny — wraz z danymi na temat urodzin — astrologom, którzy odpowiedzieli na ogłoszenie w prasie. Ich zadaniem była klasyfikacja każdego z przypadków do jednej z obu grup. Z 51 biorących udział astrologów odpowiedzi udzieliło dwudziestu siedmiu. Oprócz tego pełen zestaw przesłano do oceny dwóm organizacjom zrzeszającym astrologów — jedna odpowiedziała.

Rzecz jasna, rzucając monetą możemy oczekiwać, że prawidłowo zaklasyfikujemy średnio dwadzieścia zestawów danych na czterdzieści otrzymanych. Wobec tego liczba prawidłowo zaklasyfikowanych testów musi być większa niż 20. Żeby odrzucić hipotezę zerową na poziomie 0.05 (czyli wykazać skuteczność astrologii), na czterdzieści otrzymanych zestawów astrolog powinien prawidłowo zaklasyfikować co najmniej 28 z nich. Nie udało się to żadnemu z badanych, najlepsza odpowiedź miała 24 prawidłowo zaklasyfikowane zestawy danych. Organizacja, która otrzymała pełen zestaw, zaklasyfikowała prawidłowo 102 przypadków na 200.

Oczywiście, to nie była prawdziwa astrologia. W prawdziwej astrologii — wedle słów osób ją praktykujących — wszystko jest mętne, niejednoznaczne i nieoczywiste; zatem wszystko można interpretować jak bądź — może było tak, może siak. Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby astrologia — rozumiana tak, jak to jest przedstawione na stronach „poważnych” astrologów — mogłaby zostać poddana jakimkolwiek naukowym badaniom. Powód jest prosty — naukowe badania wymagają stawiania testowalnych hipotez i proponowania konkretnych eksperymentów, których wyniki nie poddają się dowolnej interpretacji.

Mogę podać tuzin różnych wyjaśnień, dlaczego eksperyment Narlikara et al. się nie powiódł. Gdybym znał astrologię, pewnie byłbym w stanie wymyślić ich całą kopę (poczynając od tego, że zdolności, na podstawie których ocenia się, czy ktoś jest upośledzony, czy nie, nie muszą być równoważne z, bo ja wiem, przewidywanymi przez horoskop predyspozycjami albo ukrytymi, ezoterycznymi zdolnościami umysłu — czy coś).

Podobno istnieje całe multum naukowych potwierdzeń astrologii. Podobno astrologia korzysta z metod naukowych, w tym statystyki. Czy ktoś słyszał o takich pracach?

Źródła

15 myśli nt. „Astrologia statystycznie nieistotna

  1. Astromaria, czyli cytowana przez ciebie Maria Sobolewska, pisze u siebie na blogu: Astrologię intensywnie studiowałam w uczelni przez 4 lata, a potem przez kolejne lata douczałam się na własną rękę. W tej dziedzinie wiedzy nie ma miejsca na wiarę. Jak mawiał polski astrolog Leszek Szuman: „Wierzyć to można w życie pozagrobowe, a na astrologii trzeba się znać”. W astrologii wszystko jest weryfikowalne, ale żeby wiedzieć o tym cokolwiek należy na jej studiowanie przeznaczyć wiele lat.
    Niedawno odkomciowała mi u Moon: A jeśli ktoś ma zamiar wypowiadać się na temat astrologii, to najpierw musi się jej nauczyć, gdyż w przeciwnym wypadku zrobi z siebie pośmiewisko i wyjdzie na idiotę (co widać gołym okiem na załączonym obrazku).

    Wszystko pięknie, tylko gdzie ją studiować, gdzie się o niej uczyć? :-)

    • Problem w tym, że Astromaria sobie trochę przeczy. W podanym przeze mnie linku też argumentuje o naukowości astrologii, a jednocześnie pisze, że „w astrologii nic nie jest jasne, jednoznaczne ani oczywiste”. Jeśli się nie da zaprojektować względnie jednoznacznych eksperymentów, to przykro mi, ale nie mamy do czynienia z nauką. Ale OK: nie znam się na „poważnej” astrologii, nie studiowałem jej wiele lat, dlatego pytam o źródła (może trafi tu jakiś astrolog). Na astrologii się może nie znam, ale trochę znam się na nauce.

      Astromaria ulega też złudzeniu, że dziedziny nauki takie jak fizyka, genetyka albo ewolucjonizm nie wymagają wieloletniego przygotowania i wcześniejszego nauczenia się, a dyletant, który chce się na ich temat wypowiadać, nie robi z siebie pośmiewiska i nie wychodzi na idiotę.

  2. To proste. Najlepsi odmówili od razu, z miejsca przewidzieli rezultat („some leading astrologers distanced themselves from the test”). Część przewidziała wynik dopiero po zobaczeniu testu (z 51 odpowiedziało tylko 27). Zostali oszuści i nieuki, nieznający się na rzeczy. Astrologia działa.

    • No pięknie, ale jeśli — jak twierdzą niektórzy astrolodzy — istnieją naukowe „dowody” na to, że astrologia działa, to jak się te naukowe eksperymenty konstruuje, skoro w astrologii nic nie jest jasne i oczywiste?

  3. Astromaria pisze wyraźnie, że astrologia to nie nauka (notka „Udowodnij, że astrologia jest nauką” na astrofaq.blogspot.com). (*)
    Ponadto „Stara zasada mówi, że grzesznik i święty mogą mieć identyczne horoskopy, ponieważ ten pierwszy wykorzystuje swój potencjał energetyczny w sposób negatywny, a ten drugi w pozytywny.” (notka „Homoseksualizm, psychopatia, pedofilia, skłonności mordercze, świętość itp. widoczne w horoskopie” tamże), ale mimo to Astromaria chciałaby się dowiedzieć, na czym miałaby polegać weryfikacja astrologii (notka „Weryfikacja astrologii”).
    To tak, jakby rozwiązywać jakieś zadanie nie dla uzyskania rozwiązania, tylko dla samego rozwiązywania. Policzysz sobie te wszystkie położenia planet, domy, sromy, ascendenty, a potem i tak nic z tego nie wynika, bo np. nie wykorzystasz swojego potencjału energetycznego. Albo epsod meniętny. Ale za to masz „prawidłowo” policzony horoskop.
    Stare ludowe przysłowie „Gdy na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma.” też sprawdza się w stu procentach.

    (*) Da się tu wstawiać URL-e w komciach?

    • Pozwoliłem sobie poprawić linka. Możesz normalnie używać <a href=”…”> i innych tagów (em, strong, blockquote itd).

      Astromaria pisze wyraźnie, że astrologia to nie nauka

      A z drugiej strony pisze: „Naukowych potwierdzeń astrologii, dużo lepszych i bardziej dokładnych, jest multum„. Pisze także:

      Astrologię można zweryfikować tylko w jeden sposób: podjąć samodzielną próbę jej obalenia i udowodnienia, że jest ona oszustwem (bardzo zalecane). W ten sposób zaczynali prawie wszyscy, którzy dziś są wybitnymi przedstawicielami tego zawodu. Stało się tak dlatego, że rzetelne badania zawsze prowadzą do prawdy.

      Tak że tak naprawdę to nie wiem.

      Stare ludowe przysłowie “Gdy na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma.” też sprawdza się w stu procentach.

      Francuzi zaś mawiają: Brouillard en Novembre, Noël en Décembre (gdy mgła w listopadzie, to w grudniu Boże Narodzenie).

    • Astromaria ma rację. Są trzy kategorie wiedzy że A jest B:

      1. naukowa: A jest B, bo zrobiłem 75 eksperymentów z A i było zawsze B, zrobiłem też takie siakie i owakie eksperymrnty kontrolne, przeczytał to peer review i powiedział: Zaiste A jest B.
      2. religijna: Allah objawił się Mojżeszowi i powiedział: powiedz ludowi swojemu, że A jest B, a kto mówi że nie, wpadnie w płacz i zgrzytanie zębów, i nie będzie hurys.
      3. astrologiczna: Astromaria napisała na blogu, że A jest B.

  4. „Z 51 biorących udział astrologów odpowiedzi udzieliło dwudziestu siedmiu. Oprócz tego pełen zestaw przesłano do oceny dwóm organizacjom zrzeszającym astrologów — jedna odpowiedziała.”

    Z bloga pani Astromarii (notka młot na astrologię):
    „Dlaczego astrologowie nie poddadzą się naukowej weryfikacji? – Jak najbardziej chcieli, ale to naukowcy stchórzyli.”

    Ciekawe czy sama pani Astromaria poddałaby się takim badaniom.

      • Przysiągłbym na Marsa, a nawet Snickersa w ascendencie, że dałem. Mniejsza z tym. Może mógłbyś włączyć opcję podglądu przed wysłaniem?

        Wracając do adremu i “Dlaczego astrologowie nie poddadzą się naukowej weryfikacji? – Jak najbardziej chcieli, ale to naukowcy stchórzyli.”. Tutaj to chyba Astromaria po prostu kłamie, albo czegoś nie zrozumiała. Sądząc po tym, jak zrozumiała Dawkinsa, po czym ogłosiła, że to kreacjonista, stawiam na to drugie.

        Jakoś zresztą nie wyobrażam sobie przed czym naukowcy mieliby „stchórzyć”.

        • Tutaj to chyba Astromaria po prostu kłamie, albo czegoś nie zrozumiała. Sądząc po tym, jak zrozumiała Dawkinsa, po czym ogłosiła, że to kreacjonista, stawiam na to drugie.

          Podejrzewam, że w jakimśtam konkretnym przypadku naukowcy nie zgodzili się na metodologię proponowaną przez astrologów. Ta sama historia, co z kreacjonistami.

  5. ztrewq napisales „Problem w tym, że Astromaria sobie trochę przeczy”

    Dzieki ze znalazlam wasza strone bo juz mi se wydawalo ze cos zle w mojej glowie. Zupelnie nie znam sie na Astrologi czy tez Astropsychologii daltego tez z ciekawoscia zaczelam czytac co jest na tym blogu.

    Nie mam przeciwko temu ze osoba ma inne poglady czy tez reprezentuje nieznane me teorie ALE ta kobieta zaprzecza sam sobie. Wyglada na to ze jej poglad dnia zalezy od tego z ktorej strony wiatr powial czy tez czy Chemtrial pojawil sie nad jej domem.

    Co znajduje niebiezpieczne to nie fakt ze glosi inne poglady ale ze kreuje rodzaj paniki i paranoii na swoich blogach. Tak samo jak adrenaline junki ogladaja horror movies tak samo jej zwolenicy podniecaja sie tym czym mowi.

    Duskusje przeskakuja od teorii spiskowych, Chemtrails, UFO , GMO, 2012 tylko po to aby podniecic czytelnika czy tez pokazac ze sie ma jakies informacje z pierwszej reki ( do ktorej przecietny czytelnik nie mial dostepu bo ONI ukrywaja)

    Pozdrawiam serdecznie,

    Astro Confused

Dodaj komentarz