Szantaż nartnika

ResearchBlogging.org

Jakby za mało było możliwości do antropomorfizacji w notce o nietoperzach, tutaj kolejna ciekawostka z życia seksualnego zwierząt. W tym wypadku nartników.
Kopulujące nartniki. Fot. Anita363

Jak u wielu innych organizmów, u nartników z gatunku Gerris gracilicornis istnieje konflikt płci. W interesie samców leży kopulować tak często, jak się da; natomiast samicom opłaca się obniżać częstotliwość kopulacji. Konflikt jest dość dobrze udokumentowany. Pokazano, że sukces reprodukcyjny samicy zależy głównie od drapieżników i dostępności pokarmu — niewielka liczba kopulacji wystarcza, żeby zebrać zapas spermy wystarczający do zapłodnienia wszystkich jajeczek. Niepotrzebne kopulacje obniżają sukces reprodukcyjny samicy, która w czasie trwania kopulacji nosi samca na grzbiecie, tym samym zwiększając zagrożenie ze strony drapieżników i obniżając swoją zdolność do zdobywania pokarmu. Natomiast w przypadku samców sprawa jest diametralnie inna — ostatni samiec kopulujący z samicą ma największe szanse na zapłodnienie. To nie są spekulacje albo wyjaśnienia ad hoc — że tak się dzieje, pokazano eksperymentalnie (Rowe 1994).

Samice Gerris graciliornis rozwinęły specjalną adaptację, klapkę uniemożliwiającą zapłodnienie bez zgody samicy. Oprócz tego samice aktywnie się bronią, usiłując zrzucić samca z grzbietu.

Parę dni temu w Nature communications ukazała się fascynująca praca Changa S. Hana i Piotra G. Jabłońskiego (Uniwersytet Narodowy w Seulu i Centrum Badań Ekologicznych PAN w Łomiankach) ukazująca adaptację samców nartnika do tej sytuacji.

Autorzy już wcześniej pokazali, że samice dopuszczają do kopulacji właśnie pod wpływem drgań na powierzchni wody wytwarzanych przez samce — co jest częścią rytuału godowego. Samce przestają wytwarzać wibracje gdy dojdzie do kopulacji. Wiadomo też było, że owe drgania wabią drapieżniki. Co więcej — zagrożenie ze strony drapieżników, najczęściej atakujących spod powierzchni wody ryb jest większe dla samic niż dla samców, które siedzą w miarę bezpiecznie na grzbiecie samicy.

W swojej najnowszej pracy Han i Jabłoński powtórnie udokumentowali oba zjawiska — zwiększanie szansy ataku przez drapieżniki w wyniku zachowania samca i to, że zagrożenie ze strony tak przywabionego drapieżnika jest większe dla samic niż dla samców. Ale to jeszcze jest mało.

Wygłodzony, wściekły pluskolec

Eksperymenty były przeprowadzane w mini-labiryncie w kształcie litery „Y”. U dołu znajdował się drapieżnik — wygłodzony, zapewne rozwścieczony pluskolec. Na jednym z ramion „Y” znajdowała się para nartników nie wywołująca wibracji — samiec miał przyklejony do pleców kawałeczek materiału uniemożliwiający wywoływanie wibracji (samiec nie może dotknąć środkowymi odnóżami powierzchni wody); na drugim — para normalna. W ten sposób można było badać wpływ wibracji na wabienie drapieżnika, i wpływ ataków drapieżnika na zachowanie samicy i samca.

Labirynt stosowany w eksperymentach

Eksperymentatorzy sprawdzili najpierw, czy faktycznie wibracje wywoływane przez samca wabią drapieżniki — rzeczywiście, tak jest. Po drugie pokazali, że pluskolce najczęściej (a konkretnie — we wszystkich przeprowadzonych eksperymentach) łapią samice, a nie samce. Poniżej film z materiałów dodatkowych artykułu w Nature communications (artykuł jest typu Open access, obowiązuje licencja Creative Commons), widać jak samiec wywołuje wibracje na powierzchni wody oraz atak pluskolca:

Dalej było jeszcze ciekawiej: otóż ataki pluskolca sprawiały, że samica krócej próbowała zrzucać samca z grzbietu i szybciej pozwalała mu na kopulację. Jeśli w labiryncie nie było pluskolca, czas, w jakim samica nie dopuszczała do kopulacji był o wiele dłuższy. Podobny efekt miała sama obecność wibracji produkowanych przez samca — jeśli samiec nie mógł ich wywoływać, to niezależnie od obecności drapieżnika, samica dłużej stawiała opór.

Z samcami zaś było inaczej. Co prawda, jeśli samiec doświadczył obecności drapieżnika, był mniej skory, żeby próbować kopulacji. Ale gdy już do niej doszło, nie obniżał intensywności wabiących drapieżniki wibracji — ba, duże samce nawet ją zwiększały.

Podsumowując: samce wabią drapieżniki hałasem. Przywabione drapieżniki zjadają samice, a nie samce. Samce nie przejmują się obecnością drapieżnika. Samice w obecności drapieżnika szybciej dopuszczają do kopulacji i mniej się bronią, i zależy to zarówno od obecności drapieżnika, jak i od wibracji, które wywołuje samiec.

Autorzy pracy piszą, że „samce wykazują nową ewolucyjną strategię, manipulując zawartością informacyjną środowiska w celu wpłynięcia na zachowanie drapieżników tak, żeby zwiększyć asymetrię ryzyka na niekorzyść samicy, co powoduje szybsze odkrycie narządów płciowych w celu kopulacji”.

Innymi słowy, samce szantażują samice — hałasują tak długo, jak długo samica im się opiera. Coś jak Martin Riggs w Lethal Weapon II:

Strategia nartnika. W roli samca: Martin Riggs

Dziękuję Piotrowi G. Jabłońskiemu i Changowi S. Hanowi za pomoc.

Literatura

ROWE, L., ARNQVIST, G., SIH, A., & JKRUPA, J. (1994). Sexual conflict and the evolutionary ecology of mating patterns: water striders as a model system Trends in Ecology & Evolution, 9 (8), 289-293 DOI: 10.1016/0169-5347(94)90032-9

Chang S. Han, Piotr G. Jablonski (2010). Male water striders attract predators to intimidate females into copulation Nature communications, 1 : doi:10.1038/ncomms1051

12 myśli nt. „Szantaż nartnika

  1. Hej, „zapewne rozwścieczony pluskolec”? A ja się, naiwny, pytałem, czemu rysownik tak chętnie przyprawia zęby [takie kłap-kłap] wirusom.

      • Trudno się mówi. Może mnie to wreszcie zmotywuje do napisania tego wpisu o leniwcach, z którym się noszę od prawie miesiąca.

        • Tak się zastanawiam — czy może trzeba by było zrobić jakąś wspólną stronę, na której wpisujemy tematy draftów? W przypadku świeżych artykułów zawsze jest takie niebezpieczeństwo…

        • P.S. Najfajniej byłoby, jakby ResearchBlogging pokazywał przy generowaniu literatury, czy ktoś dany cytat już wygenerował :-)

        • Ja się właśnie rozpisałem, jak to się w polskiej naukowej blogosferze nie integrujemy i nie współpracujemy i networkujemy, a Ty z takim pomysłem :P A szczerze mówiąc, może warto Mungerowi wrzucić maila z zapytaniem, czy pracują nad taką funkcjonalnością…

        • Myślę, że jeśli to faktycznie jest taki problem, to by się to w angielskojęzycznej blogosferze częściej zdarzało.

          Ale jeśli ktoś chce pisać o pracy o microRNA z ostatniej Nature, to please don’t :-)

        • Najfajniej byłoby, jakby ResearchBlogging pokazywał przy generowaniu literatury, czy ktoś dany cytat już wygenerował

          A kiedy się generuje literaturę? Bo jak przy kończeniu notki, to niewiele to zmieni…

        • Literaturę generuje się niezależnie od notki. Potem tylko w notkę się wkleja kod. Więc można kiedybądź. A ponieważ wyszukuje się najczęściej przed doi albo pmid, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na tej podstawie np. była generowana lista postów, które już tę publikację opisały… Zwłaszcza że można samemu to zrobić przez wyszukiwarkę (ale oczywiście byłoby łatwiej nam, leniom, gdyby nie potrzebny był ten dodatkowy krok…).

  2. @ Ztrewq
    Ale jeśli ktoś chce pisać o pracy o microRNA z ostatniej Nature, to please don’t :-)
    Mam szczęście, że nikt z Was nie ma ochoty pisać o takich ślicznych obrzydlistwach, jak ja lubię :)

Dodaj komentarz