Pomarańcze i jabłka, czyli czy grypa jest groźniejsza od Covida?

tl;dr: Dzisiaj po raz pierwszy liczba zgonów na Covid-19 w ciągu doby jest wyższa niż całkowita liczba zgonów z powodu grypy w zeszłym sezonie. To rozwiązuje kwestię tego, czy grypa jest groźniejsza niż covid. Tylko że nie. Covid-19 jest groźniejszy, ale z innych powodów.

W ciągu ostatniej doby na Covid-19 umarło w Polsce 75 osób. W całym zeszłym roku na grypę umarło mniej. Liczby mówią za siebie! Tylko, że niekoniecznie. Po pierwsze, takie porównania nie mają sensu. Po drugie, najprawdopodobniej liczba zgonów, za które odpowiada grypa, była dużo wyższa. Tak mniej więcej sto razy.

Nie można porównywać zagrożenia Covidem z zagrożeniem grypą z wielu przyczyn.

  • Jest szczepionka na grypę (albo przynajmniej bywa), i można z niej skorzystać.
  • Są leki skutecznie zwalczające wirusa grypy, i można je podawać w ciężkich przypadkach.
  • Chorzy na grypę nie potrzebują tak często jak w przypadku Covida respiratorów.
  • Wiemy bardzo wiele o epidemiologii grypy, więc niespodzianki (z rodzaju tych mrożących krew w żyłach) zdarzają się rzadko.

Z Covidem jest zupełnie inna sprawa:

  • Jest zupełnie nową chorobą, na którą nie ma ani lekarstwa, ani szczepionki.
  • Możemy podawać chorym tlen i liczyć na to, że ich organizmy sobie jakoś poradzą; ale do tego potrzeba respiratorów i wyszkolonego zespołu, a jednego i drugiego zaczyna już w Polsce brakować.
  • Covid zabija bezpośrednio.
  • Liczba zachorowań na Covid rośnie i nie wiadomo, kiedy przestanie; natomiast mniej więcej wiadomo, kiedy zacznie brakować respiratorów – wkrótce. Gdy ich zabraknie, coraz więcej ludzi będzie umierać.
  • Globalnie liczba zgonów bezpośrednio wywołanych przez Covid przekroczyła już dawno szacowaną liczbę zgonów powodowanych co roku przez grypę.

Ale to nie znaczy, że grypą w Polsce nie trzeba się przejmować, bo te kilkadziesiąt osób rocznie to nie jest przecież tak dużo. Niestety, grypa zabija też w inny sposób: mnóstwo ludzi umiera w wyniku powikłań. Nie jest łatwo stwierdzić w konkretnym przypadku, czy przyczyną była grypa, ale można to policzyć porównując całkowitą liczbę zgonów z liczbą osób, które w danym sezonie zachorowały na grypę. Dlatego niemiecki Instytut Roberta Kocha podaje dwie liczby: liczbę zgonów, których laboratoryjnie potwierdzoną przyczyną była grypa, i całkowitą „nadwyżkę” śmiertelności (excess mortality), którą grypa najprawodopodobniej pośrednio spowodowała. W sezonie 2016/17 w Niemczech było nieco ponad 700 potwierdzonych laboratoryjnie zgonów spowodowanych przez grypę. Natomiast excess mortality wyniosła ponad dwadzieścia tysięcy. Dwadzieścia tysięcy śmierci, większości których można było uniknąć, gdyby szczepionkami, maseczkami i rozsądnym zachowaniem udało się powstrzymać rozprzestrzenianie grypy w sezonie 2016/17. Nie znam podobnych obliczeń dla Polski, ale zważywszy na wysoki poziom medycyny w Niemczech i porównywalną zapadalność na grypę nie sądzę, by wywoływanych przez grypę śmierci w Polsce było aż o sto razy mniej.

Jaka jest nadwyżka śmiertelności w przypadku Covid-19 jednak jeszcze nie wiadomo i będzie to niełatwe do policzenia. W przypadku grypy mamy dane z wielu lat, więc dużo łatwiej te liczbę oszacować. Liczba ta na pewno będzie wyższa niż liczba laboratoryjnie potwierdzonych zgonów na Covid, wydaje mi się jednak, że nie aż o tyle, jak w przypadku grypy.

Tak czy owak, porównywanie liczby zgonów bezpośrednio wywoływanych przez Covid z liczbą zgonów wywołanych laboratoryjnie potwierdzoną grypą nie ma sensu, a jako argument przeciwko denialistom i nieukom jest łatwy do zbicia, więc proszę: nie używajcie go.

7 myśli nt. „Pomarańcze i jabłka, czyli czy grypa jest groźniejsza od Covida?

  1. January,

    wszystko dobrze i świetnie. Tyle tylko, że jest grypa i grypa. Od zawsze bywała. Jeśli dokonujesz porównań, to spróbuj sobie wybrać wśród wirusów grypy godnego przeciwnika dla naszego nowego rozkosznego wirusa. Takiego, który jest nowy i spowodował pandemię. Nie zaś błądzące od dziesięcioleci rozmaite wirusy influency

    Jeśli np. jako układ odniesienia weźmiesz pandemię Asian Flu z jej nowym subtypem H2N2, która miała miejsce w 1957/58 to dojdziesz do zupełnie odmiennych wniosków. Od lat pprzetaczają się przez świat fale zachorowań sezonowych poowodowane przez rhino- i właśnie coronawirusy. Powodują w najczęstszym przypadku paragrypę, coś co nazywamy też infekcją grypopodobną – a co 90% ludności nazywa grypą konsekwentnie myląc przeziębienie z poważną chorobą.

    Skoro mamy nowego Koronawirusa to porównujmy jego skutki go ze skutkami nowego wirusa grypy. Wyjdzie zupełnie inaczej.

    • Wyważasz otwarte drzwi! Całkowicie się z Tobą zgadzam. O to mi właśnie chodzi, że porównywanie sezonowej grypy z aktualną pandemią jest bez sensu. A właśnie takie porównania kursują po Internetsach. Najpierw były ze strony tych, którzy nie wierzą, że jest jakaś groźna nowa choroba. A teraz są ze strony tych, którzy dzienną liczbę śmiertelnych ofiar Sars-Cov-2 zestawiają z oficjalną liczbą osób, które w zeszłym roku zmarły w Polsce na grypę.

      (O nowych szczepach grypy też tu już pisałem – kiedyś interesował mnie ten temat na tyle, że poświęciłem mu nawet swój wykład habilitacyjny…)

      • To się cieszę. Dobrze, gdy się można z kimś zgodzić. W każdym razie ten post miał dla mnie wartość dodaną, bo dotarłem dzięki niemu donieznanego mi wpisu o 40 milionach ofiar aspiryny z 2009 roku.

  2. A ja się przyczepię do tytułu. Popularne powiedzonko o pomarańczach i jabłkach zawsze uważałem za dość niemądre. Pomarańcze i jabłka to popularne owoce, podobnej wielkości i kształtu. Widzę wiele sensownych kategorii, w których można je porównywać – równie dobrze jak, dajmy na to dwa modele samochodów kompaktowych…

    • Masz całkowitą rację! W wielu kategoriach pomarańcze i jabłka jak najbardziej można porównywać. Podobnie jak wirusy grypy i koronawirusy, a nawet wywoływane przez nie epidemie. Ale nie wolno robić tego powierzchownie, bo takie porównanie nie ma sensu. Jabłko nie jest lepsze od pomarańczy, bo ma gładszą skórkę, a pomarańcza nie jest lepsza od jabłka bo jest bardziej pomarańczowa. A o to chodzi w tym angielskim idiomie – i w moim tekście ;-)

Dodaj odpowiedź do January Anuluj pisanie odpowiedzi